To nawet nie leżało koło powieści Dumasa. Wierzę, że autor przewraca się w grobie. Albert syn Dantesa? Fernand hrabią? Edmund z Mercedes na końcu? GDZIE JEST HAYDE?! To tylko niektóre z ciężkich uchybień. Profanacja.
Też ogladałam te wersje przed chwilą i równie jestem zniesmaczona.... Jak można tak bardzo splycić skrócić i podkoloryzować historie? Jeśli ktoś nie czytał - a pewnie większość - to sie może i podobać ale dla mnie to jedna wielka porażka.
Bo obiektywnie patrząc film jako film nie jest zły. Gdybym oceniała tylko jako ekranizacje powieści to już byłoby to 1/10 :)
Film ma dobry początek ale im dalej końca tym zemsta,intryga skróca się do minimum. I w tym leży porażka filmu.
Ale TAAAKĄ książkę zmieścić w czasie jednego filmu nie jest łatwo, więc musieli albo iść na skróty albo zrobić serial
A ja jak już się gdzieś wypowiedziałam cieszę się, że Hayde nie było. W książce mi tylko zawadzała. Książkę czytałam jakieś 6 lat temu. Strasznie ją miło wspominam, ale nie zakończenie. Czekałam na to, aż w końcu będzie szczesliwy z Mercedes, a on wybierą tą Hayde. Dla mnie, to była porażka. Film według mnie jest dobry. Gdyby nie zrobili z Alberta syna Edmunda, to ocena by poszła o jeden w górę. Chciałam dać 6/10, ale za to, że nie było w tym filmie Hayde i Edmund miał swoje szczęśliwe zakończenie z Mercedes daję 7/10
Właśnie nie mógł mieć szczęśliwego zakończenia z Mercedes. Zdradziła go, nie czekała. Dumas to dobrze wymyślił... Za to wciskanie w tych filmach tego happy endu psuje mi cały genialny zamysł książki...
Myslisz, ze kobieta, która dowiaduje się, ze jej ukochany nie żyje zostaje sama, az do konca swojego życia? Nie...Mercedes powiedzieli, że Edmund nie żyje, wiec na kogo miała czekać? Na trupa? Było jasne, że kiedyś będzie chciała ułożyć sobie zycie. W ogóle ona nie była szczęśliwa w tym małżeństwie. Czułam to czytając książkę. Nie była szczęśliwą kobietą i zasługiwała w końcu na szczęście, bo ona równiez została oszukana przez innych.
A ile miesięcy po rzekomej śmierci Edmunda, Mercedes wzięła ślub z Montego?
I czy nie uważasz że tak ważna osoba w życiu Edmunda (Mercedes taką była dla Edmunda), powinna mieć pewność co do śmierci? Powinna widzieć trupa, pochować ciało...
Po za tym, głęboka zemsta ma to do siebie że często nie oszczędza tych niewinnych.
(Spoliler)
Ale w filmie akurat to miało sens! Mercedes była w ciąży. W tamtych czasach kobieta z nieślubnym dzieckiem (nie byli z Edmundem małżeństwem) miałaby przerąbane na całego. Ratowała siebie i dziecko.
Zgadzam się, że im dalej w las tym film był słabszy, a sama końcówka wręcz słabiutka.
Poza tym, film nie jest ekranizacją powieści tylko został nakręcony na jej podstawie, a więc mogą się pojawiać inne wątki. Film to film, książka to książka. Nigdy nie zrozumiem zarzutów typu "Książka lepsza niż film".
"W tamtych czasach kobieta z nieślubnym dzieckiem (nie byli z Edmundem małżeństwem) miałaby przerąbane na całego. Ratowała siebie i dziecko."
A Edmund miał sielanke w więzieniu. Cóż za wnikliwa ocenia pani Niko ;)
więc pozostań przy książkach (z negatywnym zakończeniem) zamiast psuć cały zamysł dostarczania widzą pozytywnych emocji (poprzez negatywne wypowiedzi).
Film nie musi być odwzorowaniem, tym bardziej wg. mnie nie powinien być STARĄ kopią, a innowacją (wolną inwencją twórczą NOWEJ wizji, celem DOSKONALENIA).
Gdyby wszyscy hołdowali negatywizmom, ugrzęźli byśmy w bagnie PONURACTWA narzekając na świat (tak jak autorzy negatywnych zakończeń).
Tym czasem w życiu dążymy do SZCZĘŚCIA, radości, objawiającego się poprzez pozytywne wychowanie przez sztukę (czemu nie służą negatywne zakończenia).
Filmy jak też każde sytuacje z życia koduje nasza PODŚWIADOMOŚĆ, która jak u dziecka UCZY się interpretacja świata.
I albo (czytając negatywny) mamy obraz zły, albo ciesząc się pozytywami (dobry). Wiadomo wszystko jest względne. Wg. tego jakimi informacjami programujemy naszą podświadomość, żyjemy, myślimy i działamy. Dlatego pozytywny koniec jest o niebo PRAKTYCZNIEJSZY, aby nie powiedzieć lepszy (bo rozwija wizje dobra i od razu daje takie uczucia).
A nie lubisz happy endów? Za dobrze masz w życiu? Ja wolę jak chociaż czasem ci bohaterowie są szczęśliwi
Adaptacja ma przecież to do siebie, że w zasadzie nigdy nie stanowi wiernego odzwierciedlenia oryginału a stanowi swego rodzaju przystosowanie np. książki na potrzeby filmu. W niektórych sytuacjach może to oznaczać np. skracanie czy streszczanie fabuły, czy nawet określone modyfikacje wątków, osób, zdarzeń.
Nie czytając książki - oceniłam film na 7. Zachęcona filmem sięgnęłam po książkę i... czar prysł. Sam film w sobie dobry, ale faktycznie obok powieści to nawet nie leżał... Wyszło jakieś romansidło a przecież książka taka genialna!!
Ja też nie czytając książki oceniłam na 7 bo film jest dobry - trzyma w napięciu, wszystko się rozwiązuje jednocześnie, wartka akcja, świetne aktorstwo, logika, bla bla... Ogólnie naprawdę na plus, bardzo mi się podobał :) Problem w tym, że to naprawdę, bardzo luźna adaptacja. BARDZO. Jak dla mnie i książka i film mają swój urok, ale książka niesie ze sobą dużo więcej głębi - film to tylko "hollywoodzka" produkcja (nie wiem, gdzie go nakręcili, chodzi mi o ideę ^-^ ), tak obrobiony, poprzycinany i pozmieniany, żeby wszystko miało sens. Prawdziwy HMC to jednak Dumas - dużo lepiej tłumaczy jego motywy, wątpliwości, książka jest po prostu genialna, ale nie żałuję, że zabrałam się do niej w odwrotnej kolejności - najpierw film, a po kilku latach książka - bo film jest dużo bardziej optymistyczny, a książka niestety skłania do nieco smutniejszych przemyśleń.
Osobiście, mi się z filmie nie podobały tylko dwie rzeczy - nadmierne usprawiedliwianie Mercedes (no tak, Albert to syn Edmunda, więc ratowała siebie i dziecko, co w tamtych czasach byłoby zrozumiałe etc Niestety TAK PIĘKNIE nie było, i Mercedes tak cudownie kryształowa bez skazy nie była...) oraz fakt, że Fernand był przyjacielem z dzieciństwa, w ogóle, że był przyjacielem (?!). Ale zapewne chodziło faktycznie o wyolbrzymienie dramatyzmu całej historii i możliwość szczęśliwego+spektakularnego zakończenia.
Teraz pozostaje jeszcze obejrzeć wersję francuską z Depardieu. Czy ktoś widział, jest wierna książce, dobrze zrobiona? Warto poświęcić czas? :)
Aaaa przepraszam, jakby co zaspojlerowałam strasznie powieść :D Ale wierzę, że jak ktoś nie czytał książki, nie wchodzi na takie dyskusje bo to nie ma sensu :)